sobota, 7 marca 2009

trzynasta muza

mam muzę. nie muzę muzykalną, chociaż, jako części jej całości, uroczych dźwięków jej odmówić nie można ;) muza ma około dwunastu lat, jest rasy 'dachowiec pospolitus' i niemal zawsze wisi mi na monitorze uważając, że to idealny podgrzewacz do kotów. zasłania mi też notorycznie, tu i ówdzie, to i owo na monitorze różnymi częściami ciała, a czasem spada z niego z łomotem wprost na moje biurko, papiery, skalpele i kubki z herbatą ;) muza prezentuje się przez większość doby tak: a ponieważ ostatnio patrząc na swoje materiały i papiery dostałam odruchu odrzutnego [niemal same róże i zielenie mi zostały], zrobiłam [a jakże ;)] kolejny magnes na lodówkę, coby kota widywać częściej również w innych miejscach domu ;) fotki słabe, bo na światło logiczne nie mam co dziś liczyć. korkową bazę wygrzebałam z paczki sagi ;), literki z braku laku wycięłam z gazety [macie pojęcie jak trudno w prasie znaleźć w tytule literkę "u" ?] i powstało skrzyżowanie muzy i mojego nastroju ;) dzwoneczki jako akcent optymistyczny i ostrzegajacy mnie, ze znów buszuję w lodówce a wkrótce lato ;)

2 komentarze:

  1. Ale przystojny kociszon!
    Magnesik świetny, pomysł z dzwoneczkami chyba zgapię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne rewelacyjne cudne uwielbiam żelazne dodatki kosmiczne :)

    OdpowiedzUsuń