postanowiłam spróbować zrobić mydełka.
zaczęłam więc poszukać fajnych małych foremek, w których je ukształtuję, i kminiłyśmy z Połówką w co by tu tę masę wlać. wyszło nam na to, że opakowania od świeczek do kominków i kostkarki do lodu są nieco za małe, pomyślałam więc, że może pudełka po zapałkach, bo widziałam gdzieś taki pomysł.
na co moja błyskotliwa kobieta zaproponowała:
- może wlej do swojego stanika?
no i kurna foch.
bo jak tu focha nie strzelić, kiedy Ci twoje bezbiuście porównuje delikwentka rozmiarowo do pudełek od zapałek?
w ramach solidaryzowania się z biustem zamknęłam ją na tarasie, ale ponieważ kot dziwnie patrzył jak kradła koci numer upominający do wpuszczenia, z wieszaniem się na drzwiach, machaniem łapką i słodkimi oczami, zostałam łamistrajkiem i otworzyłam w końcu te drzwi.
ale focha i tak będę miała! a co! i za karę przynituję jej kwiatka d jej beztyłkowia! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz